Nie tylko psychoterapeuci powtarzają, że kiedy uciekamy przed czymś, udajemy że wszystko w porządku i nic nas nie boli lub nic się nie stało – to właśnie jest pora , żeby się zatrzymać.
Trzeba zmierzyć się z tym, co budzi nasz lęk, dostrzec to, czego staramy się nie widzieć.
Jeśli zapytamy o to ludzi wiele osób powie, że całkowicie się z tym zgadza. A jednak w rzeczywistości często wolimy uciekać od własnych uczuć i tego, co je wywołuje. Niestety ból potrafi nas dopaść w życiu, zalać jak fala, zatrzymać oddech, sparaliżować ciało. I często gdy prawda wydaje się zbyt trudna, by ją znieść uciekamy w zaprzeczenia, pracę ponad siły, w ryzykowne aktywności i inne sposoby, które na tyle mocno nas angażują, że nie mamy przestrzeni na konfrontację z tym, co naprawdę się stało w naszym życiu.
Może początkowo, kiedy ciężar uczuć przytłacza nas ponad siły, taka ucieczka pomaga przetrwać. Później jednak może szkodzić, bo schowane cierpienie psychiczne może przeszkadzać w realizacji marzeń, nawiązywaniu dobrych relacji, zadowoleniu z życia. Nie znaczy to, że w ogóle nie dajemy sobie rady. Może mamy dobrą pracę, rodzinę, realizujemy plany. Ale jeśli czasem, w nieoczekiwanych momentach odczuwamy pustkę, brak nadziei, brak sensu, to może oznaczać, że od czegoś chcemy uciec. Nie pamiętać, nie wspominać, nie drążyć.
Przyczyny mogą być różne: może straciliśmy kogoś kochanego, może ktoś, kto miał się nami opiekować i chronić opuścił nas, może nasze marzenia przepadły, może boimy się że nie jesteśmy warci miłości i akceptacji…
Do tego, żeby przestać uciekać przed samym/mą sobą potrzebujemy kogoś, kto da nam czas i przestrzeń żeby zatrzymać się, spokojnie usiąść i spojrzeć naszej prawdzie w oczy. Kogoś, kto będzie przy nas i wytrzyma nasz ból i poczucie, że nasz świat rozpada się, bo tak się czujemy kiedy zwali się na nas ciężar skrywanych emocji.
Terapeuci mają świadomość, że uleczenie zranień może nastąpić tylko poprzez relację. Nie znajdziemy tego w książkach, poradnikach, na szkoleniach.
Tam zdobędziemy wiedzę, wytłumaczenie, ale nie doświadczenie zmiany nastawienia do siebie i ulgi, że już nie potrzebujemy cierpieć. To proste, skoro rany zadano w relacji, tylko relacja może je ukoić. Relacja terapeutyczna opiera się na szczerości, autentyczności, akceptacji i zdrowych empatycznych informacjach zwrotnych.
Tu nasze uczucia, przekonania i wartości są w centrum. Nie musimy walczyć, udawać, manipulować, żeby ktoś chciał z nami rozmawiać. W takich warunkach możemy odkryć czego potrzebujemy, a nawet kim jesteśmy.
Aby psychoterapeuta mógł tak pracować sam musi przejść własną terapię, musi skonfrontować się z osobą, którą naprawdę jest. Inaczej będzie przeżywał swoje niedomknięte sprawy i trawił własne uczucia zamiast dawać empatyczne wsparcie osobie w terapii.
Psychoterapeuta nie ma dawać rad i wskazówek jak żyć. Ma nas wspierać w zmaganiu się z ciężarem, który dotąd nas przytłaczał i pomóc przypomnieć sobie o sprawach , których nie chcemy pamiętać.
Psychoterapia to nie dyskusja intelektualna, udowadnianie swoich racji, czy namawianie człowieka do zmian, na które nie jest gotowy. To nie pogaduszki w gronie znajomych. Człowiek musi mieć poczucie, że to co mówi jest ważne dla terapeuty, a jego przekonania są szanowane. Dzięki psychoterapii możemy sami się zmieniać i zmieniać rzeczy w naszym życiu. I to nie raz, bo ciągle uczymy się jak rozpoznać to, co do zmiany i czego potrzebujemy, żeby tego dokonywać teraz i w przyszłości.
Trzymam kciuki za Wasze decyzje 🙂
Ewa Osóbka- Zielińska – psychoterapeutka w Centrum Terapii SENS